Geometria Rynku, techniki Fibonacciego i świece japońskie – na tych trzech fundamentach powinien być oparty trading na Forex. Przynajmniej według tradera Arkadiusza Łyjaka. Arkadiusz Łyjak – inwestuje na rynku Forex oraz rynku kontraktów CFD, publikuje w Equity Magazine, edukuje inwestorów.
Publikuje Pan artykuły związane z technikami Fibonacciego i geometrią rynku. Skąd zainteresowanie akurat tymi tematami?
Metodą prób i błędów. Długi czas badania “systemów” wskaźnikowych – bezskuteczne. Badanie fal Elliotta? W tym również nie widziałem sensu. Może oprócz faktu, że rynki poruszają się falowo, ale żmudne liczenie fal było dla mnie męczące. Zauważyłem, że Fibo plus geometria dają najlepsze rezultaty i ten temat zgłębiam od ponad sześciu lat.
Geometria Rynku – czy może Pan przybliżyć to pojęcie?
Geometrii i symetrii. To jest moim zdaniem najlepsze i stosunkowo proste połączenie. Niezwykle istotnym elementem tej układanki są również świece japońskie. To są niemal wszystkie niezbędne informacje potrzebne do inwestowania. Oczywiście przy założeniu, że inwestor wie, jak rysować linię trendu. Do tego rynek powinien być wystarczająco płynny i dynamiczny, a wiec Forex i większość CFD jak najbardziej się nadają. Rozpoznawanie struktur harmonicznych na wykresach to zadanie na poziomie przedszkola. Każdy sobie poradzi. Na początku polecam korzystanie ze specjalnego wskaźnika, potem widzimy te struktury gołym okiem. Trochę trudniej może być z mierzeniem Fibo i rozpoznawaniem układów świec. Jednak mamy ich 10 na wzrost i 10 na spadek, co upraszcza sprawę do minimum. Żadna filozofia, wystarczy poświęcić odrobinę czasu.
Jakie zastosowanie dla Forex ma Geometria Rynku?
Geometria działa na każdym rynku, na FX szczególnie. Dzieje się tak, ponieważ rynek walut zapewnia zmienność i płynność – umożliwia daytrading i scalping – do tego jest otwarty 24 godziny na dobę oprócz weekendów. Ponadto oferuje niskie opłaty na wybranych parach walutowych oraz dobre zaplecze techniczne – mam tu na myśli platformy transakcyjne czy wsparcie brokera. Możemy zarabiać zarówno na spadkach, jak i wzrostach walut, a to dodatkowy atut. Mam kilka najskuteczniejszych układów, które powtarzają się każdego dnia na tym rynku i to wystarcza. Mogę podpowiedzieć, że chodzi o formację 121 i jej kombinacje.
Specjalizuje się Pan w technikach Fibo na rynkach: walut i kontraktów CFD. Na którym z nich są one skuteczniejsze?
Skuteczny może być trader, natomiast sama technika to tylko narzędzie. Oba rynki mają dużo do zaoferowania, ale trzeba być świadomym różnic. Na przykład na CFD, szczególnie towarowych, częściej występują luki cenowe. Kontrakty nie są notowane w takich samych godzinach co FX. Luki otwarcia mogą być niebezpieczne, ale także niewspółmiernie zyskowne. Luka cenowa to niezwykle ważny poziom wsparcia/oporu. W terminologii japońskiej luka cenowa to inaczej formacja rozłączonych świec – najsilniejsza formacja cenowa na świecie… W tej kwestii Japończycy nie mogą się mylić. Przecież sami na to wpadli [uśmiech]. Zachęcam do lektury Steve’a Nissona oraz obserwacji np. niemieckiego DAX czy rodzimego Wig20. Wnioski mogą być szokujące.
Prowadzi Pan szkolenia dla traderów. To szkolenia dla początkujących czy zaawansowanych inwestorów?
Raczej skupiam się na przekazywaniu wiedzy, która jest ogólnie niedostępna, a wiec są to zagadnienia bezpośrednio pozwalające zarabiać na rynku, wypracowane przeze mnie na przestrzeni lat. Staram się mówić niewiele lub wcale o takich sprawach jak obsługa platformy czy definicja Forex. W tym pomoże Google. Oczywiście przekazuję informacje o tym, czym jest handel elektroniczny na tych rynkach, jakie są podstawowe zasady, których nie wolno łamać i to wystarcza. Wierzę, że moi kursanci to odpowiedzialni ludzie i wiedzą czego chcą. Ja im daję sprawdzone narzędzia, które z powodzeniem wykorzystują.
Jaką formę przyjmują te szkolenia? Online? Live? Czego można się na nich dowiedzieć?
Obecnie promuję mój kurs video w postaci kilkudziesięciu filmów, podczas których wyjaśniam od podstaw zasady strategii. Są tam techniki, których nie ma w żadnej książce i być może dlatego jeszcze działają. Dlatego nie publikuję tych informacji oficjalnie. Dodatkowo każdy może skorzystać z konsultacji online lub zadawać pytania na zamkniętym forum. Nie uważam, ze wiedza, którą przekazuję, jest jedyna i słuszna, ale gwarantuję, że na pewno pozwoli zaoszczędzić co najmniej kilka lat samodzielnych prób i błędów oraz pieniędzy i frustracji. W zasadzie podstawą jest zrozumienie, że FX to nie hazard lecz zwykła praca. Im więcej czasu temu poświecimy, przynajmniej na początku, tym efekty będą lepsze, a umiejętności pozostaną na lata.
Na Pańskiej stronie Fibocoach.pl znalazłam informację, że interesuje się Pan wschodnimi sztukami walki. Sama trenowałam judo, więc z ciekawości zapytam – którą dyscyplinę Pan wybrał?
Od zawsze interesowało mnie Karate Kyokushin, do klubu należę niemal od 13 lat. To jest sposób na odreagowanie stresu, poznanie lepiej samego siebie, zdobycie pewności siebie, wykształcenie samodyscypliny i zadbanie o zdrowie. Stwarza też możliwość poznania przyjaciół, ciekawych ludzi. Są organizowane imprezy sportowe, integracyjne, a przecież trader to indywidualista. Jest potrzebna jakaś “odskocznia” od obowiązków i pracy.
Czy podczas inwestowania korzysta Pan z umiejętności wyniesionych z treningów? Mam na myśli kwestie psychologiczne. Co ma wspólnego psychologia sportu z psychologią inwestowania?
Jak wspomniałem wyżej, na pewno dyscyplina, pewność siebie i rutyna. Na treningach, zwłaszcza na początku, powtarza się daną technikę setki czy nawet tysiące razy i to zostaje w człowieku na lata. To samo można wykorzystać na FX, wpajając sobie podstawowe zasady i mimowolnie się ich trzymając. To się opłaca. Poza tym sztuki walki kształtują cechy wojownika i przywódcy. Uczą samodzielności, umiejętności podejmowania decyzji, co w spekulowaniu na FX jest niezbędne.
Podobno lubi Pan podróżować. Mógłby Pan opowiedzieć o najbardziej egzotycznym wojażu?
Zawsze moim marzeniem było zobaczyć USA. I to marzenie się spełniło. Spędziłem niemal cztery miesiące w pięknej i słonecznej Kaliforni. Poznałem wielu ciekawych ludzi. W rzeczywistości Stany nie mają wiele wspólnego z hollywoodzkimi produkcjami. Niesamowite jest San Francisco nocą, przejazd słynnym Golden Gate czy Alcatraz. Żałuję tylko jednego – nie zdążyłem odwiedzić Las Vegas, ale kiedyś tam wrócę.
Skąd fundusze na dalekie wyprawy? Z inwestowania?
Podróżuję na gapę [uśmiech].