Jak zwykle tydzień, w którym publikowane są dane z amerykańskiego rynku pracy zaczynamy od publikacji przemysłowego indeksu ISM, który wywoływać może dość mieszane odczucia.

Zobacz: Inwestuj bez ryzyka. Otwórz konto i odbierz 30$ na start

Na pierwszy rzut oka sytuacja nie wygląda źle, bo mimo niekorzystnych warunków atmosferycznych (sroga zima) jakie miały miejsce w styczniu całkowita wartość indeksu pozostała na niezmienionym poziomie 48,2 punktu w porównaniu do grudnia.

Indeks ISM, źródło: Institute of Supply Management
Indeks ISM, źródło: Institute of Supply Management

Przede wszystkim zwrócić należy uwagę na zatrudnienie, gdyż jak powszechnie wiadomo to właśnie owe subindeksy zatrudnienia (również tenże w usługach, który poznamy w środę) traktowane są jako pewien predyktor dla danych piątkowych (non-farm payrolls). Zgodnie z powyższą grafiką widać drugi miesiąc z kolei spadający subindeks, który zdecydowanie oddalił się już od granicy 50 punktów (poziom ten uważany jest jako moment graniczny między kurczeniem się danego sektora lub jego ekspansją).

Zobacz: Centralny bank Nowej Zelandii mocno uderza w kurs NZD

Tym samym rośnie presja na dane piątkowe, który i tak oczekiwane są na relatywnie niskim poziomie (obecny konsensus to 190 tys.) w porównaniu do poprzedniej fantastycznej wielkości. Biorąc zaś pod uwagę, że grudniowy raport nie wywołał wielkiej euforii na dolarze (pomimo wielkości bliskiej 300 tys.) ryzyka są zdecydowanie zakrzywione bardziej w kierunku wyprzedaży USD (również pod wpływem ostatniego komunikatu FED). Nie należy również wykluczać rewizji w dół danych z poprzedniego miesiąca.

Po drugie mocno kłuje w oczy subindeks dla cen, który spadł już 15 miesiąc z rzędu. Wartości na poziomie 33,5 punktu zdecydowanie wyróżniają się na tle innych wartości. Stąd też możemy wyczytać, że managerowie nie przewidują w najbliższym czasie rosnące presji cenowej, co też znalazło swoje odbicie w spadających oczekiwaniach inflacyjnych, o których traktował ostatnio komunikat Rezerwy Federalnej.

Mierniki inflacji w USA
Mierniki inflacji konsumenckiej w USA

Z drugiej strony również dzisiaj otrzymaliśmy dane inflacyjne z USA (wskaźniki PCE brane pod uwagę przez FED w tworzeniu projekcji makroekonomicznych). Co prawda bazowy indeks PCE nie zmienił swojej wartości (wciąż znajduje się na poziomie 1,4% r/r), lecz warto dostrzec pokaźny przyrost indeksu PCE, który zdaje się podążać za miarą CPI (różnica między oboma wskaźnikami polega na tym, że koszyk produktów PCE jest częściej aktualizowany, stąd jest bardziej zbliżony do rzeczywistości). Jeśli trend ten utrzyma się, FED może mieć wyraźny wskaźnik za kontynuacją cyklu podwyżek.

Zobacz: Arkadiusz Balcerowski nominowany do nagrody Analityka Roku!

Subindeksy dla eksportu i importu z kolei doskonale odzwierciedlają jedną z największych bolączek Rezerwy Federalnej w chwili obecnej, mianowicie wpływ siły dolara na wzrost gospodarczy. Mimo tego, że udział eksportu netto w PKB USA jest na stosunkowo niewielkim poziomie, o czym pisałem kilka tygodni temu, odgrywa on wciąż dużą rolę w prowadzonej polityce pieniężnej przez FED. Aprecjacja USD bije w konkurencyjność amerykańskiego eksportu, co odbija się na spadającej wartości subindeksu przemysłowego. Wzrost wartości krajowej waluty sprawia jednak, że import staje się coraz tańszy (co działa niekorzystnie na kreowanie presji inflacyjnej) przez co solidny przyrost tejże pozycji w dzisiejszym odczycie ISM.

Kwestie te również mogą być nie bez znaczenia dla inwestorów, którzy śledzą z zapartym tchem kolejne ruchy w polityce monetarnej USA. Szerzej na temat oczekiwań przed najbliższym raportem NFP jak co miesiąc na stronie serwisu.

akademia baner pojedynczy wpis żółty