Notowania ropy naftowej dostały swoistego kopa w postaci doniesień z Kanady o pożarach w mieście Fort McMurray, które to miejsce jest sercem regionu, gdzie wydobywa się ropę z łupków piaskowych.
Pożary były na tyle silne, że wczoraj wydano nakaz ewakuacji 80 tys. osób. Sytuację utrudnia wysuszone powietrze, które odbiega od normy w tym okresie.
Zobacz: Inwestuj bez ryzyka. Otwórz konto i odbierz 30$ na start
Jest to drugi, tak duży pożar na przestrzeni ostatniego roku, jaki nawiedził to miasta. W zeszłym roku, w maju ogień doprowadził do ewakuacji setek pracowników, co odbiło się na spadku produkcji ropy w tamtym rejonie o 9%.
Fort McMurray jest “domem” dla trzecich z kolei największych rezerw ropy naftowej na świecie (po Arabii Saudyjskiej i Wenezueli). Tym samym widać, że informacja ta może mieć przełożenie na notowania cen surowca.
Zobacz: Kompleksowa analiza makroekonomiczna. Inwestuj świadomie!
Z kolei dzisiaj nad ranem lokalni urzędnicy wydali ostrzeżenie, iż pożar może zniszczyć znaczną część miasta w ciągu kolejnych 24 godzin. Nadzwyczajnie wysoka temperatura wraz z silnym wiatrem i suszą z pewnością nie ułatwia pracy strażakom. Póki co nie ma doniesień na temat jakichkolwiek ofiar.
Warto również dodać, że drugim czynnikiem przemawiającym za wzrostami cen ropy w ostatnich godzinach jest raport EIA pokazujący największy spadek produkcji od sierpnia 2015. Niemniej jednak bazując na kontraktach forward nie należy oczekiwać w kolejnych latach dużych wzrostów cen.