Handel podczas sesji azjatyckiej przynosi nam kolejną falę deprecjacji amerykańskiego dolara. Trend ten zapoczątkowany został wczoraj późnym popołudniem. Jeśli chodzi o dane makro, z Nowej Zelandii poznaliśmy dane dotyczące pozwoleń na budowy domów, które spadły -9,8% m/m wobec 10% m/m poprzednio. Mimo słabego odczytu należy nadmienić, że wciąż znajdujemy się blisko szczytów z 2004 roku. Poza tym otrzymaliśmy indeks zaufania w biznesie ANZ, który wzrósł w kwietniu z 3,2 do 6,2.
Jeśli chodzi o dane australijskie, zdecydowanie na minus wypadła inflacja PPI, zarówno w ujęciu rocznym jak i kwartalnym. To w połączeniu z ostatnimi fatalnymi wskaźnikami dla CPI wywiera presję na AUD. Tempo udzielania kredytów hipotecznych pozostało na poziomie 0,5% w marcu, zaś te do sektora prywatnego spadły z 0,6% do 0,4%. W nocy wypowiadał się również asystent prezesa RBA Debelle, niemniej nie odnosił się on ani do polityki monetarnej ani sytuacji gospodarczej.
Zobacz: Inwestuj bez ryzyka. Otwórz konto i odbierz 30$ na start
Ciekawiej mówił zaś Peter Praet (EBC) twierdząc, że bank nie może obniżać stóp bez końca, nowe TLTRO ma być bardziej efektywne, Niemcy powinni być odważniejsi w uzupełnianiu unii bankowej, EBC nie powinien wprowadzać nowych środków, helicopter money poza debatą – nawet nieformalną.
PBoC ustalił kurs USDCNY na poziomie 6.4589 co daje znaczącą aprecjację juana porównując do z kursem 6.4954 wczoraj. Ponadto wstrzyknięto tylko 30 mld CNY. W całym tygodniu bank ściągnął z rynku nadpłynność rzędu 290 mld CNY (w minionym tygodniu było to zwiększenie płynności netto aż o 780 mld CNY). Taki kurs poniekąd pomaga dolarowi australijskiemu. Ceny ropy o poranku stabilnie, zaś najsłabszy jest zdecydowanie USD, wobec najsilniejszego JPY (USDJPY grubo poniżej 108).