Jak bardzo w swoich artykułach na łamach Akademii Forex staram się unikać tematów cokolwiek związanych z polityką, tak teraz jest to niestety konieczne. Co kilka dni wypływają nowe informacje dotyczące przegłosowanej 2 tygodnie temu ustawie o ograniczeniu dźwigni finansowej na polskim rynku forex. Dla większości z nas ustawa ta wydaje się być absurdalna i nie mająca żadnego sensu… chyba że chodziłoby o kosmiczne kwoty do prywatnych kieszeni polityków.
Komentarze co do zasadności ustawy i dalsze rezultaty
Portal InwestorTV zadał sobie trochę trudu, aby przeprowadzić wywiady z osobami reprezentującymi zarówno KNF, jak i brokerów forex. Rozmówcy potwierdzają dalszy ciąg wydarzeń, który najprawdopodobniej będzie miał miejsce na polskim rynku forex, a o którym pisaliśmy w poprzednim artykule traktującym o tym temacie. Video z wywiadami dostępne jest poniżej:
Oficjalna, a prawdziwa zasadność ustawy o ograniczeniu dźwigni
Oficjalnie wiemy, co zmotywowało Komisję Nadzoru Finansowego, aby w 2012r. przedłożyć do Ministerstwa Finansów projekt ustawy o ograniczeniu dźwigni finansowej. Była to ochrona polskich inwestorów przed ryzykiem utraty kapitału związanym z użyciem wysokiego lewarowania (co technicznie jest irracjonalne, ale o tym będziemy pisać w osobnym artykule). Nawet jeśli uznamy te intencje KNF za szczere, to ich działania są kuriozalne. Zamiast zadać sobie odrobinę trudu i zacząć edukować traderów (np. za pomocą profesjonalnych stacjonarnych szkoleń w największych miastach Polski), to poszli po najmniejszej linii oporu i po prostu wprowadzili zakazy. Tak było łatwiej. Niestety, odpływ traderów od polskich brokerów forex do tych zagranicznych (a tym samym odpływ przychodów do skarbu państwa z tytułu podatku od zysków kapitałowych) zaboli wyłącznie… KNF. Pozostałe strony łatwo z tego wybrną.
Przyzwyczailiśmy się już do bardzo nieroztropnych decyzji finansowych ze strony osób opiewających urzędnicze stanowiska. Natomiast możemy mieć również dziwne przeczucie, że za tym wszystkim może kryć się coś więcej.
Polski rząd jako Broker Wprowadzający?
Może to zabrzmieć absurdalnie, ale dlaczego nie? Byliśmy świadkami już tylu machlojek tylko w ostatnim 25-leciu i nie zdziwiłbym się na wieść o “aferze foreksowej”. Ale od początku – kim jest Broker Wprowadzający? W dużym skrócie Broker Wprowadzający (IB – Introducing Broker) jest to podmiot współpracujący z brokerem forex na zasadach partnerskich. W ramach tej współpracy IB poleca danego brokera forex swoim klientom, którzy zakładają konta handlowe za jego pośrednictwem, a broker go wynagradza pieniężnie. W zależności od brokera i indywidualnych warunków, IB może zarabiać jednorazowo za każdego poleconego klienta lub otrzymywać prowizję w zależności od obrotu (wolumenu) przyprowadzonych klientów. W skrajnych przypadkach broker forex może wynagradzać swojego partnera na zasadach Profit Share – jeśli klient traci (a tym samym dany broker zyskuje), wtedy broker forex dzieli się z IB stratą klienta. Np. jeśli klient w danym miesiącu stracił 200 tys. PLN (równoczesny przychód dla brokera, który zrealizował transakcje na swoich serwerach), to może temu IB odpalić z tego np. 50 tysięcy w ramach umowy. I tu właśnie jest pole do popisu.
Jak wykorzystać dane z KNF i Urzędów Skarbowych
Przedstawię Wam kilka kwestii, nad którymi należy się chwilę zastanowić:
- Według ostatniego raportu Komisji Nadzoru Finansowego, ponad 81% polskich traderów forex traci.
- Polscy brokerzy forex mają obowiązek wysyłania formularzy PIT-8C do skarbówki dla każdego z ich klientów, dzięki czemu półlegalnymi metodami można dotrzeć do tego, jak duże środki są corocznie tracone na rynku forex.
- Stawki prowizyjne/umowy partnerskie dla IB u brokerów zagranicznych w większości są znacznie atrakcyjniejsze, niż te oferowane przez polskich brokerów forex
- Wielu zagranicznych brokerów forex ma swoje reprezentacyjne biura w Polsce
- Niektórzy brokerzy zagraniczni oferują umowy typu Profit Share
Obraz całej tej sytuacji wydaje się być coraz jaśniejszy?
Afera foreksowa?
Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że wielu klientów polskich domów maklerskich to osoby majętne, które jednocześnie preferują wysoką dźwignię finansową. Zaostrzenia Komisji Nadzoru Finansowego tylko ich spłoszą, a po radę w wyborze kolejnego głównego brokera forex wybiorą się do znajomego. Takim znajomym może się okazać właśnie osoba z resortu finansów. Brzmi kuriozalnie? Jest to jak najbardziej możliwe i cała sytuacja jak najbardziej atrakcyjna dla wpływowych polityków. Pytanie tylko, jaka jest skala całego przedsięwzięcia i w jakim stopniu się to może odbić na nas wszystkich.
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Zapraszam do dyskusji.